Jakiś czas temu zadzwonił do mnie stary znajomy z profesjonalnym pytaniem:

– Co ty tam studiowałaś? I jak się tam dostać?

I zaczęła się rozmowa. Wspomnienia wróciły i bardzo szybko przypomniałam sobie, że akurat ja jestem dobrym przykładem na to, jak się NIE przygotowywać do egzaminów wstępnych.

JAK DOSTAĆ SIĘ NA ARCHITEKTURĘ?

Niestety muszę zacząć od siebie…

Na początku klasy maturalnej miałam głowę pełną wiedzy i wykazywałam kompletny brak zdecydowania. Czysta klęska urodzaju! Nie umiałam wybrać pisemnego przedmiotu dodatkowego na maturze. Profesorka namawiała mnie na matmę, a ja się wciąż wahałam.

Późną jesienią wiedziałam, że zdaję na architekturę (będę artystką!), zaczęłam chodzić na lekcje rysunku, szykowałam się do egzaminu na Politechnikę Śląską i łaskawie przychylałam do historii na maturze. Świat leżał u mych stóp!

Wtedy nastał luty i dowiedziałam się, że (werble) na egzaminie wstępnym w Gliwicach w tym roku będą przyznawane punkty za ocenę z matury … z matmy. Z moim poziomem rysunkowym mogły okazać się kluczowe. Ironia losu!

Wróciłam do szkoły na skraju histerii. Powlokłam się z pokorą do profesorki z matmy. I Jej głównie zawdzięczam to, że dziś jestem tu. Poklepała mnie po ramieniu i powiedziała, że muszę spróbować, bo inaczej przez całe życie będę się zastanawiać, czy mi coś nie uciekło.

Kolejne miesiące to huśtawka – rysować czy powtarzać matmę?! Temat na wstępnych oczywiście mnie zaskoczył. Zabrakło mi jednego punktu, aby być na liście przyjętych!

I tu rodzi się mój fart – wydział uznał, że wyjątkowo przyjmie na pierwszy rok także tych, którym brakło punktu albo dwóch, a którzy mieli z matury z matmy 4 lub 5. Czyli mnie!

Jak z takimi doświadczeniami radzić komuś, jak dostać się na architekturę? Tylko na opak.

Jakiś czas temu zadzwonił do mnie stary znajomy z profesjonalnym pytaniem:

– Co ty tam studiowałaś? I jak się tam dostać?

I zaczęła się rozmowa. Wspomnienia wróciły i bardzo szybko przypomniałam sobie, że akurat ja jestem dobrym przykładem na to, jak się NIE przygotowywać do egzaminów wstępnych.

JAK DOSTAĆ SIĘ NA ARCHITEKTURĘ?

Niestety muszę zacząć od siebie…

Na początku klasy maturalnej miałam głowę pełną wiedzy i wykazywałam kompletny brak zdecydowania. Czysta klęska urodzaju! Nie umiałam wybrać pisemnego przedmiotu dodatkowego na maturze. Profesorka namawiała mnie na matmę, a ja się wciąż wahałam.

Późną jesienią wiedziałam, że zdaję na architekturę (będę artystką!), zaczęłam chodzić na lekcje rysunku, szykowałam się do egzaminu na Politechnikę Śląską i łaskawie przychylałam do historii na maturze. Świat leżał u mych stóp!

Wtedy nastał luty i dowiedziałam się, że (werble) na egzaminie wstępnym w Gliwicach w tym roku będą przyznawane punkty za ocenę z matury … z matmy. Z moim poziomem rysunkowym mogły okazać się kluczowe. Ironia losu!

Wróciłam do szkoły na skraju histerii. Powlokłam się z pokorą do profesorki z matmy. I Jej głównie zawdzięczam to, że dziś jestem tu. Poklepała mnie po ramieniu i powiedziała, że muszę spróbować, bo inaczej przez całe życie będę się zastanawiać, czy mi coś nie uciekło.

Kolejne miesiące to huśtawka – rysować czy powtarzać matmę?! Temat na wstępnych oczywiście mnie zaskoczył. Zabrakło mi jednego punktu, aby być na liście przyjętych!

I tu rodzi się mój fart – wydział uznał, że wyjątkowo przyjmie na pierwszy rok także tych, którym brakło punktu albo dwóch, a którzy mieli z matury z matmy 4 lub 5. Czyli mnie!

Jak z takimi doświadczeniami radzić komuś, jak dostać się na architekturę? Tylko na opak.

Jak zrobiłabym to dziś?

Słowo-klucz

ZACZNIJ WCZEŚNIE

Dlaczego? Zaczynanie za późno zmienia bardzo przyjemne przygotowania w desperacki wyścig z czasem. Osiągnęłam swój cel, ale nie powtórzyłabym tego w takiej formie, bo braki w przygotowaniu rysunkowym ciągnęły się za mną długo.

Dziś zaczęłabym proces minimum 2 lata przed egzaminem, a na początku odpowiedziałabym sobie na pytanie

CZY CHCE TO ROBIĆ?

Mając mniej niż 20 lat trzeba wybrać coś, co się będzie chciało robić przez kolejne 20 czy 40 i to często na podstawie tylko własnych wyobrażeniach. Warto sięgnąć po opinie tych, którzy mają wiedzę praktyczną, a zatem dla Was bezcenną na etapie wyboru – studentów i architektów. Nie bójcie się pytać. Nie bójcie się szukać.

Na pewno warto szczerze pogadać z samym sobą. Architektura to bardzo rozwijająca dziedzina, o ile chcecie się w tym kierunku rozwijać. Jeśli macie naturę eklektyczną, rozległe zainteresowania, umysł ogarniający tematy ścisłe i humanistyczne, dobrą wyobraźnię przestrzenną i przekorę – studiowanie tego kierunku ma sens. Przez pięć lat będziecie rysować, malować, rzeźbić, wycinać, sklejać, kreślić, drukować, czytać, oglądać i projektować na wiele sposób. Będziecie uczyć się dziedzin biegunowo od siebie odległych, które kiedyś spotkają się w jakimś punkcie. Najważniejszych umiejętności nauczycie się dopiero po studiach. Dobrze byłoby to co najmniej lubić. I dobrze byłoby mieć świadomość, że po architekturze niewiele osób zajmuje się nią ( o tym w oddzielnym wpisie).

I jeszcze jedno – na architekturze wykorzystałam może kilka procent wiedzy zdobytej w ciągu poprzedzających studia 12 lat nauki. Na pierwszym roku uczyłam się dosłownie raczkować w tej dziedzinie.

Jeśli wiecie już, że chcecie to robić, w takim razie jak się tam dostać?

POZNAJ WYMAGANIA

W Polsce kilka uczelni ma w swojej ofercie architekturę. Trzeba mieć świadomość, że zawsze przeprowadzane są przez wydziały egzaminy wstępne i są one odmienne dla poszczególnych wydziałów.

Wybierając wydział, zorientowałabym się SZCZEGÓŁOWO, jakie wymogi plastyczne i przedmiotowe będą dla mnie aktualne. WA w Gliwicach dla przykładu preferował rysunek, inne miały na egzaminach np. malarstwo. W Gliwicach bywały martwe natury czy rysunki z wyobraźni, a w innych miastach np. postać. Uczelnie mogą wprowadzać rok do roku zmiany (moja historia jest dobrym przykładem). Bywały egzaminy, gdzie kazano coś policzyć. Bywały i takie, gdzie jedną ze składowych był ustny z języka lub ocena z danego przedmiotu z matury. Konkretne wydziały preferują rysunek wrażeniowy, inne bardziej konstrukcyjny.

Warto zatem być czujnym i zrobić WCZEŚNIE dobre rozeznanie, aby zwłaszcza przy wyborze kilku wydziałów zdążyć się przygotować.

SPRAWDŹ WYDZIAŁ

Sprawdziłabym też, co wyróżnia dany wydział, bo dziś ten czynnik wpływałby na mój wybór – architektura w Gliwicach z racji położenia na Śląsku zajmowała się np. rekultywacją terenów poprzemysłowych. Warto poznać też kadrę, która może Was prowadzić – ilu wykładowców czy adiunktów czynnie projektuje, jakie mają realizacje, kto dostaje nagrody branżowe, etc. Na pewno warto dowiedzieć się, w jakich programach międzynarodowych uczelnia bierze udział, z jakimi biurami one współpracują. To wszystko będzie wpływać na poziom i jakość Waszego przyszłego wykształcenia.

WYBIERZ NAUCZYCIELA

Po analizie wymogów i wyborze konkretnej uczelni poszukałabym SPRAWDZONEJ metody przygotowania się. Wiele wydziałów prowadzi kursy rysunku, które często zaczynają się 2 lata przed egzaminem. Ludzie przygotowują się też indywidualnie pod okiem konkretnego prowadzącego. Często nauczyciele to pracownicy uczelni i przygotowują tylko pod egzamin na ich uczelnię. Można też to zrobić jak ja – najpierw brać lekcje u architekta, potem u nauczyciela akademickiego. Oferta nie jest mała.

I tu znowu najważniejszy jest czas – ilość tematów do przerobienia jest duża, a czas na rysowanie w drugiej połowie szkoły średniej ograniczony. Bez względu na to, jak długo do tej pory mieliście do czynienia z rysowaniem, rysunek architektoniczny jest specyficzny. I warto się przygotować pod okiem kogoś, kto to rozumie.

Jak zrobiłabym to dziś?

Słowo-klucz

ZACZNIJ WCZEŚNIE

Dlaczego? Zaczynanie za późno zmienia bardzo przyjemne przygotowania w desperacki wyścig z czasem. Osiągnęłam swój cel, ale nie powtórzyłabym tego w takiej formie, bo braki w przygotowaniu rysunkowym ciągnęły się za mną długo.

Dziś zaczęłabym proces minimum 2 lata przed egzaminem, a na początku odpowiedziałabym sobie na pytanie

CZY CHCE TO ROBIĆ?

Mając mniej niż 20 lat trzeba wybrać coś, co się będzie chciało robić przez kolejne 20 czy 40 i to często na podstawie tylko własnych wyobrażeniach. Warto sięgnąć po opinie tych, którzy mają wiedzę praktyczną, a zatem dla Was bezcenną na etapie wyboru – studentów i architektów. Nie bójcie się pytać. Nie bójcie się szukać.

Na pewno warto szczerze pogadać z samym sobą. Architektura to bardzo rozwijająca dziedzina, o ile chcecie się w tym kierunku rozwijać. Jeśli macie naturę eklektyczną, rozległe zainteresowania, umysł ogarniający tematy ścisłe i humanistyczne, dobrą wyobraźnię przestrzenną i przekorę – studiowanie tego kierunku ma sens. Przez pięć lat będziecie rysować, malować, rzeźbić, wycinać, sklejać, kreślić, drukować, czytać, oglądać i projektować na wiele sposób. Będziecie uczyć się dziedzin biegunowo od siebie odległych, które kiedyś spotkają się w jakimś punkcie. Najważniejszych umiejętności nauczycie się dopiero po studiach. Dobrze byłoby to co najmniej lubić. I dobrze byłoby mieć świadomość, że po architekturze niewiele osób zajmuje się nią ( o tym w oddzielnym wpisie).

I jeszcze jedno – na architekturze wykorzystałam może kilka procent wiedzy zdobytej w ciągu poprzedzających studia 12 lat nauki. Na pierwszym roku uczyłam się dosłownie raczkować w tej dziedzinie.

Jeśli wiecie już, że chcecie to robić, w takim razie jak się tam dostać?

POZNAJ WYMAGANIA

W Polsce kilka uczelni ma w swojej ofercie architekturę. Trzeba mieć świadomość, że zawsze przeprowadzane są przez wydziały egzaminy wstępne i są one odmienne dla poszczególnych wydziałów.

Wybierając wydział, zorientowałabym się SZCZEGÓŁOWO, jakie wymogi plastyczne i przedmiotowe będą dla mnie aktualne. WA w Gliwicach dla przykładu preferował rysunek, inne miały na egzaminach np. malarstwo. W Gliwicach bywały martwe natury czy rysunki z wyobraźni, a w innych miastach np. postać. Uczelnie mogą wprowadzać rok do roku zmiany (moja historia jest dobrym przykładem). Bywały egzaminy, gdzie kazano coś policzyć. Bywały i takie, gdzie jedną ze składowych był ustny z języka lub ocena z danego przedmiotu z matury. Konkretne wydziały preferują rysunek wrażeniowy, inne bardziej konstrukcyjny.

Warto zatem być czujnym i zrobić WCZEŚNIE dobre rozeznanie, aby zwłaszcza przy wyborze kilku wydziałów zdążyć się przygotować.

SPRAWDŹ WYDZIAŁ

Sprawdziłabym też, co wyróżnia dany wydział, bo dziś ten czynnik wpływałby na mój wybór – architektura w Gliwicach z racji położenia na Śląsku zajmowała się np. rekultywacją terenów poprzemysłowych. Warto poznać też kadrę, która może Was prowadzić – ilu wykładowców czy adiunktów czynnie projektuje, jakie mają realizacje, kto dostaje nagrody branżowe, etc. Na pewno warto dowiedzieć się, w jakich programach międzynarodowych uczelnia bierze udział, z jakimi biurami one współpracują. To wszystko będzie wpływać na poziom i jakość Waszego przyszłego wykształcenia.

WYBIERZ NAUCZYCIELA

Po analizie wymogów i wyborze konkretnej uczelni poszukałabym SPRAWDZONEJ metody przygotowania się. Wiele wydziałów prowadzi kursy rysunku, które często zaczynają się 2 lata przed egzaminem. Ludzie przygotowują się też indywidualnie pod okiem konkretnego prowadzącego. Często nauczyciele to pracownicy uczelni i przygotowują tylko pod egzamin na ich uczelnię. Można też to zrobić jak ja – najpierw brać lekcje u architekta, potem u nauczyciela akademickiego. Oferta nie jest mała.

I tu znowu najważniejszy jest czas – ilość tematów do przerobienia jest duża, a czas na rysowanie w drugiej połowie szkoły średniej ograniczony. Bez względu na to, jak długo do tej pory mieliście do czynienia z rysowaniem, rysunek architektoniczny jest specyficzny. I warto się przygotować pod okiem kogoś, kto to rozumie.

I TRENUJ!

Obcowanie z rysunkiem, obserwowanie własnego rozwoju, poznawanie podobnych do siebie ludzi jest mega przyjemne, o ile dacie sobie na to czas. Konsekwentne i regularne przygotowanie do egzaminu z mojej perspektywy wydaje się dziś bezcenne. Nie tylko pomaga dostać się na studia, ale ułatwia pracę w zawodzie (lub pokrewnych). Ludzka dłoń była, jest i powinna pozostać podstawowym narzędziem rysunkowym, a więc powinna być wyrobiona. Jeśli przepracujecie okres przygotowań pod okiem profesjonalisty, przejdziecie przez wielość tematów i przyborów rysunkowych – zyskacie pewność siebie i łatwość w późniejszym projektowaniu.

Na naszym wydziale jak mantrę powtarzano, że tutaj trudno się dostać, ale jeszcze trudniej stąd wylecieć. I była to święta prawda. Jednak każdy wydział jest inny, macie więc pełną paletę wyboru. Dokonujcie ich odpowiednio wcześnie i po dobrym rozeznaniu.

Powodzenia! W mojej opinii to jedne z ciekawszych studiów.

Samych przyjemności! Kaśka

I TRENUJ!

Obcowanie z rysunkiem, obserwowanie własnego rozwoju, poznawanie podobnych do siebie ludzi jest mega przyjemne, o ile dacie sobie na to czas. Konsekwentne i regularne przygotowanie do egzaminu z mojej perspektywy wydaje się dziś bezcenne. Nie tylko pomaga dostać się na studia, ale ułatwia pracę w zawodzie (lub pokrewnych). Ludzka dłoń była, jest i powinna pozostać podstawowym narzędziem rysunkowym, a więc powinna być wyrobiona. Jeśli przepracujecie okres przygotowań pod okiem profesjonalisty, przejdziecie przez wielość tematów i przyborów rysunkowych – zyskacie pewność siebie i łatwość w późniejszym projektowaniu.

Na naszym wydziale jak mantrę powtarzano, że tutaj trudno się dostać, ale jeszcze trudniej stąd wylecieć. I była to święta prawda. Jednak każdy wydział jest inny, macie więc pełną paletę wyboru. Dokonujcie ich odpowiednio wcześnie i po dobrym rozeznaniu.

Powodzenia! W mojej opinii to jedne z ciekawszych studiów.

Samych przyjemności! Kaśka